czwartek, 20 stycznia 2011

096. Kolejne opowiadanie (by polskajulka)

Hej, kolejne opowiadanie pt:

                                                                      Piknik


Mam na imię Pinia i jestem fretką lps. Dziś miałam dziwny dzień....
Moja przyjaciółka, fretka Magdalena zaprosiła mnie na piknik. Powiedziałam że kupię jedzenie, bo mieszkam blisko sklepu. Pożegnałyśmy się ok. 4-tej. Miałam iść do domu, bo do zamknięcia sklepów były dwie godziny. Ale przy klatce schodowej spotkałam kotkę Sabę, która poprosiła mnie o pomoc w zadomowieniu się  w nowym mieszkaniu. Zgodziłam się od razu. Po godzinie wróciłam do domu i położyłam się spać. Ale nie mogłam spać, bo coś mnie męczyło. Nagle doszłam do wniosku, że zapomniałam o jutrzejszym pikniku. Ale co tam, jutro sklepy też czynne. No i zasnęłam.
                                             ***************************
Następnego dnia wstałam ale się nie spieszyłam. Sklepy czynne do 3-ciej a była 11-nasta. Z 11-nastej zrobiła się dwunasta, a potem pierwsza. No a się nudziłam i poszłam wreszcie do sklepu. Ale na złość sklepy nieoczekiwanie zostały zamknięte już o 1-szej! No i sklepy pozamykane! Nie mam jedzenia, nie będzie pikniku! Umówiłyśmy się na 3-cią, a już było 3.15 więc powlokłam się smętnie na łąkę. Kiedy w polu mojego widzenia zobaczyłam Magdę, pokiwała mi radośnie. Ale gdy zobaczyła mój grobowy nastrój, przestała się uśmiechać. Powiedziałam jej że nie mam jedzenia, ona powiedziała:
- Nie martw się. Pomyślałam o tym i dlatego wzięłam to. - powiedziała i wyjęła w torby paczuszkę. W środku były .... dwa banany, krakersy, dwie kanapki z serem i dwie małe butelki soku jabłkowego. Uśmiechnęłam się do niej. Miałyśmy nasz piknik i postanowiłam, z nigdy więcej nie będę odkładać niczego na ostatnią chwilę. Nigdy!


Piszcie, czy fajne
PAPA!!!

2 komentarze: